Wygląda na to, że
Jon Favreau sprawdził się tak dobrze w reżyserowaniu cyfrowych zwierząt w najnowszej wersji
"Księgi dżungli", że studio Disneya zatrudniło go do wyreżyserowania nowej wersji
"Króla Lwa".
Tak przynajmniej można interpretować twitterowy wpis reżysera, w którym ten wyraził ekscytację swoim nowym projektem i wkleił dwie znaczące ikonki: lwa oraz koronę. Przekaz wydaje się dość jednoznaczny, choć lew w koronie mógłby równie dobrze oznaczać postać króla Jana z disneyowskiego
"Robin Hooda".
"Król Lew" wydaje się jednak pewniejszym typem. Mimo to czekamy na oficjalne potwierdzenie.
Disney od jakiegoś czasu przerabia na filmy aktorskie wszystkie swoje klasyczne animacje. Najbliższym filmem w kolejce jest
"Piękna i Bestia", która trafi do kin w marcu przyszłego roku. Oczywiście w przypadku
"Króla Lwa" określenie "film aktorski" jest mylące o tyle, że w oryginale nie pojawiają się ludzie. Aktorzy zapewne użyczą jedynie swoich głosów wykreowanym w pamięci komputera zwierzakom. Ironia sytuacji polega na tym, że tak zrealizowany film będzie - technicznie rzecz biorąc - filmem animowanym.