Recenzja wyd. DVD filmu

L'Immoralità (1978)
Massimo Pirri
Lisa Gastoni

Zamknąć uczucie w klatce

Każdy bohater ma tu swoją klatkę - zbrodnicze życie Federica, kalectwo ojca Simony, nałogi matki i uczucie córki - klatki, które zamykają na innych, a czasem też wciągają ich do swego wnętrza.
Seryjny morderca i pedofil Federico, uciekając przed policją, trafia do willi położonej na odludziu. Tam schronienia udziela mu 12-letnia Simona, która nie wie, że jej "nowy przyjaciel" właśnie zamordował i zakopał niedaleko ciało jej rówieśnicy. Między mężczyzną, a dziewczynką, pozostawiona samą sobie przez niepełnosprawnego ojca i matkę - niewyżytą seksualnie alkoholiczkę - wkrótce rodzi się zakazane uczucie... W dodatku wkrótce pani domu odnajduje uciekiniera i postanawia wykorzystać go do własnych celów. Tak oto tworzy się krąg tytułowej niemoralności. 

Przedziwny był to film. Z jednej strony zły, prawdziwie niemoralny i obrazoburczy, z drugiej zaś pełen niedopowiedzeń i bardzo ciekawej symboliki. Tak, otóż na tle szokujacego wątku "uczucia" pedofila i jego ofiary (?) rozwija się wielowymiarowy dramat o samotności. Chyba tylko Włosi mogli stworzyć coś takiego. Od początku obserwujemy tu prawdziwy przekrój społeczeństwa, z którego - niczym z robaczywego jabłka - wychodzą kolejno coraz to gorsze jednostki. Zaczynając od Federica, którego występki od razu potępiamy, a który bardziej niż człowieka przypomina już zwierzę, miotające się w kajdanach własnych zbrodni i próbującego uciec przed kajdanami stróżów prawa. Ci ostatni to także koszmarna grupa - przesłuchując mieszkańców willi posuwają się do niewybrednych metod, ubliżają kobietom, a z ojca Simony robią szmacianej impotenta (jakby to w ogóle miało związek z poszukiwaniem przez nich pedofila). "Po trupach do celu" to mało powiedziane. Wreszcie matka Simony - do cna zepsuta, zapewne skrzywdzona i doświadczona przez życie kobieta, której używki i rozwiązłość właściwie zabrały już rodzinę. Sama 12-latka jest tu chyba najmniej niemoralną osobą - samotna, pozornie dojrzała, ale wciąż spragniona czułości mała istotka, która swe pierwsze wielkie uczucie kieruje ku niewłaściwej osobie... 

Pirri genialnie gra tu także zewnętrznymi symbolami. Co i raz na ekranie możemy dostrzec jakąś formę zniewolenia - ogromna klatka dla ptaków i klosz na drzewo w ogrodzie, siatka na motyle czy pajęczyna spokojnie zerkająca na nas z kąta piwnicy... Każdy bohater ma tu swoją klatkę - zbrodnicze życie Federica, kalectwo ojca Simony, nałogi matki i uczucie córki - klatki, które zamykają na innych, a czasem też wciągają ich do swego wnętrza. Wokół dominuje szarość, smutek i brud - Pirri nie uderza jednak w melancholijne, rzewne struny, ale jedynie uwypukla ów krąg zła, jaki rozpoczął się w tej rodzinie na dlugo przed przybyciem zwyrodnialca Federica - on go tylko zacieśnił, dopełnił. 

Jest tu więc wszystko, co we włoskim kinie tego okresu - krew i przemoc, nagość i seks, knowania i podstępy, krytyka policji i władzy, a wszystko okraszone wątkiem pedofilii... Aktorsko najlepiej sprawdza się właśnie sprawczyni całego zamieszania - młodziutka Karin Trentephol, dla której film niewątpliwie musiał być ciężkim doświadczeniem. Partnerująca jej Lisa Gastoni w roli matki także tworzy realistyczny portret kobiety upadłej, która - tak jak ci, których sama skrzywdziła - szuka miłości i zrozumienia. Wizualnie film prezentuje się równie dobrze - przygaszone kolory, pozornie chaotyczna scenografia, wszystko ozdobione rewelacyjną muzyką Ennia Morricone. Temat główny zostaje w głowie jeszcze na długo po skończeniu filmu i jest chyba jego najmocniejszą stroną. Zakończenie i cały wydźwięk dzieła jest równie zagadkowy i otwarty na interpretacje - to chyba najlepsze co może nas spotkać w trakcie seansu po takim festiwalu niegodziwości. Momentami twórcy zbyt łatwo skręcali w stronę dosłowności i lekkiej chęci zaszokowania, co najmocniej objawiło się w kontrowersyjnej scenie w łazience, jednak można im to wybaczyć, dzięki temu bowiem "L'Immoralita" staje się nierównym rollercoasterem, to wznoszącym się sennie w górę, to pędzącym w dół. Nierównym, ale jakże intrygującym. Pesymistycznym, poranionym jak każdy z jego bohaterów. Ciekawe, czy taki film miałby rację bytu w dzisiejszej dekadzie. Zostałby wygwizdany, zakazany czy przeszedłby bez echa? Pośród wszechobecnego zepsucia i tej niemoralności chyba wszystko jest możliwe. Jak widać nawet na forum - opinie bywają bardzo różne. Zapewne gdyby twórcy ograniczyli analizę psychologiczną oraz "ugrzecznili" lub nawet wycofali wątek zakazanej miłości i na pierwszy plan wysunęli ten kryminalny lub rodzinny, film byłby bardziej przystępny, a co za tym idzie niewywołujący tylu skrajnych emocji. Ale czy to nie właśnie ta tytułowa niemoralność i wszystkie grzeszki bohaterów nie czynią go tak wciągającym, intrygujacym i niecodziennym obrazem? Wszak wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones