Ten film miał potencjał aby wejść do grupy pięciu filmów które ludzie podają sobie kiedy pada pytanie " jakie znacie filmy o przekrętach?".
Potencjał był i...został zmarnowany. Początek obiecywał błyskotliwy film o błyskotliwym cwaniaku i błyskotliwym, szeroko zakrojonym i spektakularnym przekręcie. Po wstępie jednak było długo i nudnawo.
Środek, i wejście na scenę De Niro, obiecywał nareszcie zwrot akcji i zaskoczenie.
Jednak było dalej przydługawo i nudnawo.
Koniec zaś był taki jakby go dopisał naiwny licealista opowiadający historię dla naiwnych licealistów. Proste, wręcz durne scenki, naiwne jak w komediach romantycznych.
Szkoda bo poświęciłem na niego tyle czasu.
Zgadzam się. Zamiast mocnego finału, było jakieś takie rozlazłe coś z dużą ilością gadania. Poza tym tempo słabe, a filmy o przekrętach powinny być jak występ magika - co chwila nowy królik z kapelusza.
Wypisz, wymaluj moje odczucia. Gdyby nie aktorskie perełki (Bale, Lawrence), to nie dotrwałbym do końca, a ocena byłaby jeszcze niższa.