choćby z tego powodu, iż pokazuje w prawie zupełnie nam nieznaną kulturę opartą na zasadach
wypływających z religii shinto, całkowicie odmienną od naszej etykę czy postrzeganie miejsca
jednostki w społeczeństwie
no nie wiem :) znalazłem coś takiego:
Tym, dla których Kresy były krajem lat dziecinnych i małą ojczyzną, jawiły się one jako Arkadia. Nie ze wszystkim to była prawda. Trafiały się na nich regiony przeraźliwej nędzy i zacofania wręcz porażającego. Korespondent jednej z gazet warszawskich donosił w 1936 roku, iż w Pińsku jeden z przedstawicieli władz opowiadał mu o "wypędzeniu w świat w pewnej wiosce, leżącej w jego powiecie, przez młodszą ludność wszystkich dziadków i wszystkie babki. - Wypędzono ich - mówił - w takiej formie, że nawet tego nie można nazwać wypędzeniem. Po prostu pewnego dnia oświadczono im: <<Wyście już swoje przeżyli. Musicie się teraz usunąć, aby zrobić miejsce dla młodszych>>. I starcy bez sprzeciwu usunęli się. Poszli do lasów i niedostępnych uroczysk, gdzie stali się wkrótce pastwą głodu, zimna i wilków. A takie wypadki miały miejsce w niejednej wsi poleskiej, wkrótce po Bożym Narodzeniu". Były bowiem Kresy rozległą krainą niezwykle głębokich kontrastów. spora ich część stanowiły krajobrazy pierwotne, do których cywilizacja dotrzeć nie zdołała, stąd też pierwotne były formy życia ludzi mieszkających tam od wieków, formalnie nawróconych, ale bardziej wierzących w ludowe zabobony, niż w to, co im pop czy ksiądz w cerkwi czy kościele mówił. Zachowały się tam dawne formy kultury ludowej, życie zaś ludzkie bardziej niż gdziekolwiek indziej zależne było od praw natury, którym i w taki sposób się oni podporządkowywali. (Jacek Kolbuszewski, "Kresy" w serii "A to Polska właśnie...", strona 194)
nie wiem, czy wobec tego film prezentuje "odmienną od naszej etykę czy postrzeganie miejsca jednostki w społeczeństwie" :) słowa te pasują raczej do wersji z lat 50-tych, rzeczywiście mocno osadzonej w tradycji. tu - w wersji '83 - mamy raczej naturalistyczną rewizję tej tradycyjnej opowieści, dziwnie bliską w efekcie naszej rzeczywistości.
Tak, tylko pamiętajmy, że religia Japończyków to synkretyzm - shinto przeniknął buddyzm (i shintoistyczni bogowie zostali uznani za boddhisattvów). Są też elementy neokonfucjanizmu, stąd pełen szacunku stosunek do rodziców. Bohater pozytywny wynosi ukochaną matkę w góry żeby tam umarła, ale jednak nie zrzuca jej brutalnie w przepaść, jak to zrobił z ojcem bohater negatywny...
To raczej ojciec był bohaterem negatywnym, bo stawał okoniem przed udaniem się na tak piękną górę...
Nie tak odmienna kultura. Reymont w "Chłopach" też sportretował podobne sytuacje. W zwyczajach ludowych Europejczyków odnajdujemy echa tradyci pozbywania się starszych i chorych.
1. Mitologia Słowian Gieysztora - podaje nawiązanie do opowieści o dzieciach, które "ratują" starców przed "wywiezieniem ich"
2. Złota Gałąź Frazera - tu rój przykładów.