Film jest wspaniały. Firth i Johansson wspaniale zagrali swoje role. Kontakt fizyczny był minimalny,
a między nimi tak iskrzyło, że ten film miał w sobie więcej erotyzmu niż większość współczesnych
filmów razem wziętych. Pokazuje coś, o co trudno w świecie, gdzie znikło wiele z dawnych barier.
Coś dzięki temu zyskaliśmy, ale wygląda na to, że również wiele straciliśmy.
umiejętnie dozowany - prawda?:)
polecam książkę - TRACY CHEWALIER - jest super:)
Bardzo dobrze ujęte, w pełni się zgadzam. I również polecam książkę, chociaż film intensywniej syci zmysły :)
a moim zdaniem, mimo tego że masz rację, wszystko to jest niestety zniszczone przez ciapowatość Vermera (Firth), siedzi pod pantoflem, posłuszny żonie i nic nie piśnie wystraszony. Takie zachowanie całkowicie zabija męskość w mężczyznach :)
Ciężko mieć pretensje do aktora, że zagrał postać jaką miał zagrać. A zagrał genialnie, film jest przepiękny :)
Film jest przede wszystkim wspaniale sfotografowany. Każdy kadr to gotowy obraz. Film przede wszystkim przepiękny wizualnie. Niesamowicie klimatyczny. Nie wyobrażam sobie innej aktorki w roli Griet. Scarlett jest uderzająco podobna do dziewczyny z portretu.