Film ten nie jest tanim romansidłem, lecz kunsztem, artyzmem, pięknem w czystej postaci. Nic więcej nie dodam, bo brak mi odpowiednich słów, by określić piękno i wartość tego filmu, a wierzcie mi, rzadko mi się to zdarza. POLECAM.
W pełni podzielam Twoje zdanie. Obejrzałem ten film nie znając zupełnie historii Jane Eyre - film mnie zachwycił. Gra Wasikowskiej bardzo mi się podobała, a zdjęcia i muzyka to już absolutne wyżyny. Opowieść wciągnęła mnie tak dalece, że obejrzałem miniserial z 2006 roku i zaliczyłem książkę. Następnie ponownie wróciłem do tej wersji filmu. Odczucia te same - film jest przepiękny.
Mnie zachwyciła muzyka, bo... w ogóle jej nie słyszałem.
Dopiero Ty mi uświadomiłeś, że tam była muzyka.
To jest dopiero sztuka! Tak napisać muzykę, aby była niewidoczna, a jednocześnie dyskretnie podrysowała film.
Dyskretnie, ale znacząco. Niewidocznie...
Wasikowska gra bardzo dobrze.
To jest film do wielokrotnego oglądania.
Niestety nie zgadzam się z Twoją opinią, film bardzo mnie rozczarował. Jest bardzo daleki od książki. Mam wrażenie, że w przeciwieństwie do ekranizowanej powieści idzie jednak bardzo mocno w stronę romansu.Ograniczono istotny przecież wydźwięk religijny dzieła, wygładzono wyrazistości bohaterów odbierając im w znacznej mierze ich indywidualności, potraktowano historię zbyt schematycznie...
Niestety, książki nie czytałam, więc oceniam sam film. Zaciekawił mnie ten wydźwięk religijny dzieła, o którym piszesz, czy możesz rozwinąć ten temat?
Również nie czytałam książki, ale po obejrzeniu tego filmu mam zamiar jak najszybciej nadrobić zaległości. W pełni zgadzam się z przedstawionymi tutaj pozytywnymi opiniami na temat "Jane Eyre" z Mią Wasikowską i Michaelem Fassbenderem w rolach głównych. Obydwoje zagrali bardzo przekonująco i poruszająco. Wspaniale wypadła również Judi Dench, ale to klasa sama w sobie. Obsada filmu w ogóle robi wrażenie, same znane nazwiska. Jestem zachwycona przedstawioną historią. Może podeszłabym do filmu bardziej krytycznie znając książkowy pierwowzór, ale w tym wypadku nie potrafię napisać o nim złego słowa. Arcydzieło i tyle.
A po co znać książkowy "książkowy pierwowzór"?
Film kupujesz takim, jaki on jest, albo nie kupujesz.
zgadzam się z Carin.Film mnie, jako faceta, poruszył.A postać Jane to ideał kobiety więc nie dziwota,że rozkochiwała w sobie mężczyzn.Prawdziwa dama.
Tak, Jane wizualnie nie była bardzo piękna ale miała w sobie godność. Była damą i potrafiła żyć zgodnie z własnymi przekonaniami.
Jedynie przedostania scena trochę naciągana - nagle w spalonym zamku pojawia się dawna służąca... i zaczyna rozmawiać z przybyłą Jane.
Ja w ogóle uwielbiam Jane Eyre, mogę każdą ekranizacje oglądać entą ilość razy a np. Jane Austen nienawidzę . Nie lubię ani ekranizacji ani książek. Robiłam kilka podejść i nie daje rady, deprymują mnie jej książki a tutaj mogę ciągle i ciągle. Można powiedzieć romans romansowi nierówny, tutaj jest mrok, jakaś tajemniczość, trud życia, odkrywania.
A Jane Austen tam jest tylko jakieś takie codzienne życie typu och byłabym z nim ,ale on za bogaty, za biedny i takie codzienne farmazony o niczym .
Siostry Bronte to już wyższa szkoła jazdy. Wichrowe wzgórza też mają ten klimat tajemnicy i niedopowiedzenia i trochę brutalności, nic tam nie jest wygładzone i ładne.
Ja też nienawidzę książek Jane Austen.
Według tej pani ludzie ładni, bogaci, pochodzący z wyższych sfer, rozrzutni, próżni i puści są „lepsi”. Nienawidzę takiego dzielenia ludzi na lepszych i gorszych.
Tutaj taki fragment z książki „Duma i uprzedzenie”:
„Były ładne, odebrały wykształcenie w jednej z najlepszych prywatnych szkół w Londynie, posiadały majątek - dwadzieścia tysięcy funtów - oraz zwyczaj wydawania więcej niż powinny, lubiły też przebywać w towarzystwie ludzi z wyższych sfer. Dlatego miały wszelkie powody po temu, by myśleć dobrze o sobie, a źle o innych.”
Moim zdaniem najlepsza ekranizacja to ta z 2006 roku, ale i tak najbardziej kocham książkę. To przepiękna opowieść o prawdziwej miłości, jakich jest naprawdę bardzo niewiele.