Filmu nie ratuje nic tak naprawdę. Muzyka jest bardzo słaba, aż trudno uwierzyć, że twórcą
jest Moricone. Nie staram się porównywać filmu z książką, bo gdyby filmy zawsze były
wiernymi adaptacjami nie byłoby sensu w ogóle ich oglądać ze względu na ich wtórność.
Historia jest wygładzona i wymuskana jak pupa niemowlaka, zrealizowana w sposób
prosty, zbyt prosty, infantylny wręcz. Trudno mi zrozumieć jaki aspekt historii Anny Frank
chciano tu wydobyć. To historia na tle wojny słabo i bardzo nudno ujęta. Trudno było się w
niego zaangażować i obejrzeć w całości.