Nie oczekujmy zbyt wiele - Sandra Bullock w różowej wydekoltowanej sukience z cekinami i w butach na obcasach biega po dżungli z facetem uczulonym na wodę. Poszukują legendarnego przedmiotu z lokalnych piosenek, a w tle wybucha wulkan. Aha, szuka ich w aktorka XXXXL która gada o kozie z Oscarem Martinezem z The Office. Taki mix "M jak miłość", filmów z Jamsem Bondem, Bolka i Lolka, "Zaginionego w akcji" i oczywiście "Harrego Pottera". Sorry, Harry :-)
Jeżeli toś szuka w tym filmie sensu, to już po pięciu minutach przepalą mu się wszystkie bezpieczniki. Motory cross okazują się najlepsze do jazdy nocą po lesie, wybuchający wulkan nie robi wrażenia na lokalsach, Bullock po bieganiu, czołganiu, pływaniu, spadaniu i nieprzespanej nocy ma nienaganny makijaż oczu a podrzędna aktorka babskich romansideł w lot odczytuje starodawne runy na skałach.
A jak ktoś liczy na bezmózgą rozrywkę - to film jest idealny! Na piątkową randkę jak znalazł - Bullock biega w opiętej kiecce, pojawiają się męskie tyłeczki w całej rozciągłości, są strzelaniny, piękne widoki i romantyczne sceny w morskiej pianie. Odkryjemy że nie wszystko złoto co się świeci, że nie można oceniać książki po okładce - no chyba że jest to jakiś sexy model. A - i nie rozmiar czyni mężczyznę a tym bardziej rozmiar jego samochodu.
Ale No 1 w tym filmie to oczywiście Brad Pitt. Jego rola to klimat na osobny film!
Co do run, to chyba przeoczyłeś jak Potter opowiadał o jej przeszłości. Jak żył jej mąż to obydwoje byli archeologami, więc wiedzę do odczytania takiego pisma ma.
Tak... Ale wiadomo że jak się chce odczytać stare tajemnicze runy to zamiast naukowca-specjalisty od odczytywania starodawnych run (a wiadomo ze naukowcy na kasie nie śpią i z pocałowaniem w rękę wybiorą się na taką misję) to lepiej siłą zabrać pisarkę romansów która ileś-tam lat temu zajmowała się archeologią :-)
Oczywiście jest to komedia akcji, więc nie wnikajmy w szczegóły :)
Akurat tę kwestię da się na siłę logicznie wytłumaczyć. Ale sceny po napisach już za cholerę nie da się w żaden sposób. Nawet fantastyka czegoś takiego chyba by nie wymyśliła :D A już na pewno nie w czasach współczesnych.
Myśle ze to chodziło o puszczenie oczka do nas jaki to on jest doskonały i geny ojca pogodynka są tak mocne ze takie coś potrafi ;). W każdym razie ja się uśmiałem. Szczególnie z tego jestem na 100% cały, No minus te 10% ;)
Ten język był dawno wymarły, a ona była jedyną ZNANĄ mu osobą, o której wiedział że miała z nim styczność... a czas naglił.
Nie spoileruj pajacyku :-( nie rozumiem, dlaczego odbierasz innym przyjemność oglądania. Zero kindersztuby.
No bez przesady, to tam zaspojlerowałem co by nie było w opisie filmu lub trailerze?
Ktoś wyżej zadał pytanie to odpowiedział.
A jak się chce uniknąć spoilerów to się nie wchodzi na forum danego filmu. Tyle w temacie. Pozdrawiam.