i jeden z pamiętniejszych tytułów na legendarnego Pegasusa (czy jak kto woli Nesa). Często teraz psioczy się na sterowanie Simonem Belmontem, ale w sumie jest ono realistyczniejsze niż chiociażby w "Contrze" (nie ujmując jej niczego oczywiście). Klimatyczne poziomy, pamiętne motywy muzyczne no i Frankenstein, Śmierć i Dracula w jednej grze. Co tu dużo pisać, każdy miłośnik starszych pozycji na pewno grał w "Castlevanię".
Po pierwsze sterowanie w kontrze w kontrze to majstersztyk. Po drugie nie ma w nim niczego nierealistycznego z wyjątkiem może strzelania w wyskoku. Po trzecie w grach nie chodzi o realizm, a już na pewno nie w grach na NESa. ;) Sterowanie w Castlevanii nie jest może skopane, ale dość sztywne i ograniczone. To chyba największa bolączka tej znakomitej gry. Pozdrawiam ;)
Jeżeli oddajesz skok w powietrzu, to nie możesz się cofać, jeszcze przed opadnięciem. To miałem głównie na myśli pisząc o braku realizmu. Nie znaczy to, że się przyczepiam, bo "Contra" to majstersztyk grywalności. Co do reszty się zgadzam. Pzdr.
Sterowanie sterowaniem, ale ten kto wymyślił żeby po otrzymaniu ciosu postać odskakiwała do tyłu powinien smażyć się na samym dnie piekła! :D
Chodziło mi o to, że w Contrze nie ma paska życia więc odskakiwanie po zadanym ataku to żaden problem. Mam tylko Contrę III The Alien Wars i tam chyba nie ma Konami code D:
A, teraz jasne :D W takim razie - mhehe, racja :D
Masz tą Contrę III na emulatorze czy na snesa?