Pod wpływem plam na słońcu, ludzie szaleją...zabijają najbliższych i popełniają samobójstwa. Okazuje się jednak, że ktoś skrzętnie wykorzystuje ten fakt (zapewne również pod wpływem tych plam) i morduje ludzi pozorując samobójstwa. Czy Simona (Mimsy Farmer) i ksiądz Lenox (Barry Primus) rozwikłają tę dziwną zagadkę?
Jak przyznaje Armando Crispino, film powstał pod wpływem artykułu w gazecie na temat fali samobójstw w Rzymie powstałych właśnie pod wpływem plam na słońcu (oryginalny tytuł włoski "Macchie Solari" oznacza właśnie "Plamy na Słońcu".
Chwilami potrafi ciut przynudzać, ale wciąga i intryguje. Swoistym kultem otoczona jest scena w prosektorium... Z pewnością będzie to miły seans dla miłośników włoskiego kina. Warto.
Ależ mnie zachęciłeś kolego, muszę to zobaczyc! A wiem, że Twoje rekomendacje są zawsze trafione. Pozdrawiam
A dziękuję za miłe słowa, choć w sumie rzadko coś wrzucam, a i to powyższe było pisane raczej w pośpiechu (co widać niestety). Przyznaję, że mój stosunek do włoskiego kina bywa niekiedy bezkrytyczny ale w tym przypadku warto sięgnąć po tę ciekawą miksturę horroru i giallo. Jak to zazwyczaj bywa mamy sporo znanych twarzy na pierwszym i drugim planie, psychodeliczną muzykę i kilka zmyślnych twistów. Szkoda, że Armando Crispino nie kontynuował kariery, podobnie zresztą jak Antonio Bido - obaj po wielu latach przyznali ze wstydem, że gdyby wiedzieli jaki szał będzie na takie kino po 30-40 latach od czasu powstania, to kręciliby więcej :) Na szczęście włoskiego kina nie brakuje i długo jeszcze nie zabraknie.